czwartek, 27 września 2012

lately

„Paryż, Teksas” Wima Wendersa (1984)
Bardzo dobry film. Jak na Wendersa – nieprzegadany i nieprzeestetyzowany. Po prostu dobra, jednowątkowa opowieść pełna ciepła i bólu. O miłości zniszczonej przez nieuzasadnioną, obsesyjną zazdrość, o pustce, którą nie zawsze da się zapełnić, o nagłym braku zrozumienia między ludźmi, którzy przez chwilę byli bardzo szczęśliwi, o nienawiści, która zastąpiła miłość. Wenders czuje Amerykę jak mało który europejski reżyser. I lubię te jego wstawki z drugim okiem kamery, filmu w filmie, uchwyconego spojrzenia wewnątrz obrazu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz