wtorek, 30 października 2012

Hanneke

Nadchodzą święta smutne i trudne. Próbuję wyciszyć myśli i znaleźć w nich jakąś radość, optymizm. Bo przecież... odchodzić z tego świata nie znaczy żegnać się z nim na zawsze. Jakaś część odchodzących zostaje tu, czasem fizycznie, w pamiątkach, przedmiotach, miejscach, a czasem po prostu w naszej pamięci. A może kiedyś... może kiedyś będziemy mogli spotkać ich znów.
Warto iść na "Miłość" Hannekego, film o umieraniu. To surowe, oszczędne w środkach wyrazu studium choroby odbierającej człowiekowi świat, bliskich, godność. Śmierć wcale nie jest piękna, mówi Hanneke, pokazując też poświęcenie, na które może się zdobyć tylko osoba, która kocha. I jeszcze pyta o jedną ważną kwestię, której nie zdradzę, bo mimo wszystko warto ten film kontemplować bez wcześniejszego nastawienia.
I jeszcze... Moja babcia zawsze uważała, że najpiękniejsze są białe chryzantemy, ale ja, z przekory, kupię jej kolorowe. I jeszcze założę tego dnia kolorowy szalik. Bo trzeba się cieszyć, że kiedyś udało się nam spotkać.
Nie umiem napisać więcej.


Bardzo dobry felieton Magdaleny Środy - tu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz