niedziela, 10 marca 2013

10 marca

Dziś całkiem dużo świąt, jak się okazuje. Bo np. święto 40 męczenników. I Dzień Mężczyzny. Więc z tej okazji wszystkim Mężczyznom, których znam, niezależnie od pełnionych w życiu - z wyboru lub nie - ról, życzę, żebyście nie zawsze musieli być niezłomni. Bo i Wy macie prawo być słabi, wycofywać się, upadać i... podnosić się, jeśli taka jest Wasza wola. Wszystkiego najlepszego!

Ale dziś jest też 54. rocznica tybetańskiego powstania narodowego i kolejnych powstań i protestów przeciwko chińskiej okupacji.

W 1949 i 1950 roku Chiny dokonały inwazji na Tybet, wówczas niepodległe państwo o powierzchni bliskiej Europie Zachodniej. Od tego czasu naród Tybetański został zepchnięty na margines społeczny w swojej własnej ojczyźnie. Drastycznie stłumiono unikalną kulturę tybetańską, a setki tysięcy obywateli padły ofiarą działań okupacyjnych, tortur i egzekucji, zmarły z głodu lub śmiercią samobójczą. Bogactwa naturalne regionu tybetańskiego zostały wywiezione do Chin. Tybetańczykom odmawia się podstawowych praw człowieka; samo wypowiedzenie słów „wolny Tybet” albo wywieszenie tybetańskiej flagi narodowej grozi aresztowaniem, torturami i karą więzienia. Coraz dalej sięgają ograniczenia wolności religijnej. Mnisi i mniszki za odmowę potępienia Dalajlamy, ich duchowego i świeckiego przywódcy, są bici, aresztowani i poddawani karze więzienia.
/ze strony Ratuj Tybet/

Jestem ciekawa, czy wrocławskie władze, które kilka lat temu obdarzyły Dalajlamę honorowym obywatelstwem miasta, dziś w jakiś sposób pokażą swoją solidarność z wolnym Tybetem...