czwartek, 9 stycznia 2014

bez tchu

ostatnie dni przygięły mnie bardziej do ziemi
serce znanym, nierównym rytmem szepcze "zwolnij"
ale użalanie się nad sobą to wyraz słabości

czytam dzienniki Susan Sontag
to prawdziwa uczta myśli
czasami mam ochotę się zatrzymać, żeby je przyswoić
ale coś gna mnie dalej
zaczęłam robić zapiski wspomnień z dzieciństwa na wzór jej zapisków
bo kiedy je czytałam, z otchłani pamięci zaczęły się wyłaniać
moje własne wspomnienia
okruchy wydarzeń, dobrych i złych
smaki, zapachy, jaskrawość zapamiętanych obrazów
silne emocje
pisanie o dzieciństwie mnie odpręża
jestem niezdolna do płaczu

a poza tym Sontag jest dychotomijna
i nieustannie odczuwa w sobie sprzeczności
zwłaszcza ciała i umysłu

Najcenniejsza jest witalność, rozumiana nie w jakimś ponurym Lawrence'owskim sensie, ale jako wola, energia + pragnienie, by robić to, co się chce, + nie dać się przybić porażkom. Arystoteles ma rację: szczęścia się nie osiąga, ono jest skutkiem ubocznym naszych działań.
(...)
Nie wolno dzielić wszystkich zdań na prawdziwe + fałszywe. Fakt, można tego dokonać bardzo łatwo. Ale wtedy znika większa część znaczenia.
Samoświadomość. Traktowanie własnej jaźni jak innej osoby. Nadzorowanie samej siebie.
Jestem leniwa, próżna, nietaktowna.
Śmieję się, choć nic mnie nie bawi.
Jaka jest tajemnica nagłego natchnienia pisarskiego, odnalezienia głosu? Spróbuj whiskey. Rozgrzej się.
(...)
Odpowiedź na filozofię Schweitzera - Jeśli wszystko jest wartościowe - nawet mrówka - jeśli nie wolno zabić mrówki, bo jest równie wartościowa jak ja, to w konsekwencji ja jestem równie bezwartościowa jak mrówka - Ludzie nie są jednakowi, nie są tyle samo warci - Pozwalać na zło, to pomagać złu - Istnieje usprawiedliwiona przemoc.
/Susan Sontag, "Odrodzona. Dzienniki t. 1. 1947-1963"/

czytam też "Piaskową górę" Joanny Bator
co kilka stron muszę robić przerwy
ta książka jest taka "gęsta"...
jest w niej coś, co mi przeszkadza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz