piątek, 26 kwietnia 2013

ЛОМО Компакт Автомат

Czekałam na wywołanie tego filmu i cieszyłam się, że na klatkach coś w ogóle widać... :) Ale po zeskanowaniu negatywu mój entuzjazm opadł, no cóż, ponoć z Vilią tak jest, że robienie nią zdjęć frustruje, głównie przez "gruby" pomiar odległości. Tym niemniej zdjęcia mają swój "łomo-klimat" i w ogóle są jak z lat 70-tych, a były robione... od września do grudnia zeszłego roku. Tylko że teraz nie wiem, czy pakować w nią jeszcze jeden film?... Chyba spróbuję jeszcze raz.

 









środa, 24 kwietnia 2013

za zakrętem rzeczywistości

Sixsmith, I climb the steps of the Scott monument every morning. And all becomes clear. Wish I could make you see this brigthness. Don't worry - all is well. All is so perfectly, damnably well. I understand now. The boundaries between noise and sound are conventions. All boundaries are conventions, waiting to be transcended. One may transcend any convention, if only one can first conceive of doing so. Moments like this, I can feel your heart beating as clearly as I feel my own. And I know that separation is an illusion.
/from "Cloud Atlas", "Forbisher's Dream"/

piątek, 19 kwietnia 2013

żonkil


Tak, dziś 70. rocznica powstania w getcie warszawskim i chyba nie uniknę patosu. W Warszawie wielkie uroczystości i ludzie chodzą z żonkilami, najczęściej wyciętymi z papieru, wpiętymi w klapę płaszczy, marynarek, żakietów i kurtek. Dlaczego żonkil? Bo ponoć Marek Edelman dostawał zawsze w dzień rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim - bukiet żonkili. Nie dowiedział się nigdy, od kogo.

Ale ja myślę dziś nie tylko o tych Żydach, którzy dzielnie stawiali opór Niemcom, nie tylko o tych z warszawskiego getta, nie tylko o tych 70 tysiącach, którzy zginęli w wyniku jego likwidacji. Myślę o wszystkich Żydach, którzy w Polsce mieszkali od wieków albo od całkiem niedawna, młodych i starych, którzy doświadczyli zagłady. Tylko dlatego, że byli "Inni". Myślę o tych, którym odmówiono pomocy, wydano, zdradzono, i o tych, którzy zginęli od strzałów z broni, od bomb i pocisków, w krematoriach i przy ciężkiej pracy, i tych, którzy zostali powieszeni, utopieni, zarżnięci, zadźgani, unicestwieni. Przez Niemców, gestapo i SS, ale i przez swoich sąsiadów, Polaków. Myślę o tych z gett i obozów, o tych z Jedwabnego i Brześcia, o tych, którzy stawiali opór i o tych, którzy oporu nie stawiali. Trzeba o nich mówić, nieustannie, o Berku, Dorze, Racheli, Abramie, Jakubie, Hance, o każdej indywidualnej historii. Bo tylko tak możemy oddać im cześć i przechować pamięć.

To jest nasza powinność. Jak i ta, by wyciągnąć z Zagłady wnioski i mieć wstręt do takiego myślenia, takiej mentalności, według której Żyd, Rom, Czeczen, muzułmanin, Afrykanin, gej czy niepełnosprawny... nie jest człowiekiem.

"Trzeba dać mieszkanie bitemu. Trzeba go schować w piwnicy. Trzeba się tego nie bać. I w ogóle zawsze trzeba być przeciwko tym, którzy biją".
"(...) najważniejsze jest życie, a jak jest już życie, to najważniejsza jest wolność. Ale potem oddaje się życie za wolność i wtedy nie wiadomo, co jest najważniejsze. Koniec. Brawo. Jakoś tak. I tak to idzie od lat."
/Marek Edelman, wynotowane z książki "Marek Edelman: Bóg śpi"/
Edelman to taki polski bohater... Izrael ma z nim pewien kłopot.

Myślę też o tych, którzy Żydom wtedy pomagali. Mimo wszystko.



A na koniec jeszcze "Nasza Klasa" Słobodzianka. Obowiązkowo.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Herzzeit

Czekam na dawno zapowiadany tomik Celana, za miesiąc wyda go wydawnictwo A5, podobnie jak nowy tomik Lipskiej. Chociaż... nie żyję teraz poezją, nie czytam wierszy, czas płynie inaczej, najczęściej od świtu do nocy. I od tygodnia do tygodnia. Byle do wiosny, byle do lata, byle do września, kiedy wszystko zmieni się nie do poznania. A może wcześniej... Przeszłość nie gryzie, smutkiem w sercu siedzi, przypomina o sobie nowym ładem, daje się gładzić po włosach. Wiosna i lato migną za moimi oknami, cierpliwości znów uczyć się trzeba i starać się pisać, pisać, pisać... Nie dam się zredukować tylko do jednej roli, nawet jeśli ogranicza mnie ciało. Mój głos cichnie.

Paul Celan, Cisza!

Cisza! Oto wbijam cierń w twoje serce,
bo krwawi róża, róża
spowita w cienie lustra.
Krwawi tak już od dawna, krwawiła, gdy plątaliśmy Tak z Nie,
gdyśmy łapczywie wychylali
kielich, aż stoczył się ze stołu i zadźwięczał —
wydzwaniał tę noc, która mroczniała w nas dłużej niż my w niej.

Poiliśmy więc zachłanne usta:
to było gorzkie jak żółć,
choć musowało jak wino —
śledziłem błędny ognik twoich oczu,
a język nam bełtał tę słodycz...
(Wciąż tak bełkocze, bełkocze.)
Cisza! Oto cierń wgłębia się w twoje serce:
sprzymierzony z różą, nierozdzielny.