Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fotografia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fotografia. Pokaż wszystkie posty

środa, 20 sierpnia 2014

goodbye summer

Tegoroczne lato było łaskawe i gorące, ale wieczory i poranki od jakiegoś czasu wieją chłodem jesieni. Od jakichś trzech tygodni kwitnie już nawłoć, czyli niemenowska mimoza. Za domem, przy polnej ścieżce dojrzewają owoce głogu, czeremchy i czarnego bzu. Szkoda mi upałów, zapachu rozgrzanego runa w lesie i kwietnego szaleństwa wokół, szkoda letnich burz, języków fioletowych od jagód, skóry rumianej od słońca, dziecięcej radości podczas zażywanej na dworze kąpieli, łaskotania trawy i gry w badmintona. I tylko myśl, że lato powróci, trzyma mnie jakoś w ryzach. Inaczej rozkleiłabym się jak nic.
Wędrowaliśmy trochę na Północy w tym roku. Stęskniona podróży chłonęłam widoki jak gąbka. Dzieci dały radę i znów, jak zwykle, znaleźliśmy swoje magiczne miejsca i chwile. Do następnej wyprawy!




 





 

sobota, 7 czerwca 2014

lately

Ostatnio... jest lepiej :)
Oddycham, uśmiecham się, znów chodzę na spacery po łąkach i lasach. Zachwycam się światem. Kwitną jaśmin (za którego zapachem nie przepadam) i czarny bez. Kwitną jeżyny i polne kwiaty, a wśród nich moje ukochane chabry. Lato tuż-tuż...

Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. (...)
Unikaj głośnych i napastliwych - są udręką ducha. (...)
Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj.
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. (...)
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
/Max Ehrmann, "Dezyderata"/









niedziela, 26 stycznia 2014

jak jest zima...


tak, kabel telefoniczny musiał się załapać na zdjęcie :D

niby szaro i ponuro i tak mało słońca
depresyjnie i sennie
ale tak naprawdę jak jest zima, to musi być zimno
i dopiero kiedy poczuję szczypanie mrozu w twarz
to przypominam sobie, że lubię zimę :)

mój hymn zimowy chyba nie pierwszy raz tutaj - słucham ostatnio Kari Amirian i ona cała jest taka... jak ta pora roku
piękna


poniedziałek, 13 stycznia 2014

tacy jak my ludzie

Ewa Lipska „Niepewność”

Przyszłość nasza jest równiną coraz krótszą.
W zbiorach gwiazd jest widoczna jak blady ogrodnik
Zapatrzony tragicznie w mdlejący rozchodnik
wiedząc że nie ocali ogrodu przed zwiędnięciem.
Wiemy nic. Zażywamy mocną dawkę nadziei
i ruszamy naprzód. Z wycieczką Orbisu.
Na Mont Blanc. Samotności na szczycie posłuchać.
Ideą posługujemy się jak długopisem.
Na każde nasze ziemskie miejsce oczekują
nowi. Tacy jak my ludzie. Z przydziałami w rękach.
Przybywają pieszo albo autobusem. Biorą na drogę
kanapki coś do picia odrębność i trwogę.

Zaraz jak tylko umrę – spakuje walizkę
nowy Norwid albo szatniarz z kabaretu
albo neurasteniczna Ofelia
która malarzowi pozując do portretu
rzuci się w falę by razem z nią
głową uderzyć o brzeg.
A ci co na brzegu przymierzać będą obrączki
pogubią je niespodziewanie w tym natłoku wody
i odejdą od siebie zostawiając ślady.

Ślady posłużą przyszłym na spacer po ziemi.
Dowodzić będą kiedyś istnienia ogrodów.
Będą muszlą na brzegu którą ktoś do ucha
przyłoży i posłucha pośród jej huczności
że kiedyś ktoś do kogoś mówił
o miłości.


A jedynie historia o kolistym kształcie
czuje się pewnie siebie
jak ryba w żołądku rybaka.

poniedziałek, 18 listopada 2013

umysłu nieobecność

Halina Poświatowska
Lubię tęsknić

lubię tęsknić
wspinać się po poręczy dźwięku i koloru
w usta otwarte chwytać
zapach zmarznięty

lubię moją samotność
zawieszoną wyżej
niż most
rękoma obejmujący niebo

miłość moją
idącą boso
po śniegu



poniedziałek, 28 października 2013

obcasikiem

Marta Podgórnik

* * *

chciała okazać ufność przy pomocy zestawu ale
co to to nie powiedziało niebo nie ma mocy uzdrawiać
zamilknie nareszcie wtórowało mu słońce i wszystko pod słońcem

nieszczęsna lecz przecież nie całkiem zabita nie
wykończona jeszcze patrzy z nad krawędzi stuka obcasikiem
szelma wciąż krew w niej gra awangardowo jeszcze
powietrze łapie z wirtuozerią szczupaka czego płacze

niewierna której winy będą wymazane dopiero deszczem
bębniącym w szyby bieszczadzkiego domku gdzie na
maszynie przodków będzie tkała wiersze tylko dla siebie
zmyślała historie i zamiast kary wreszcie poniesie dar życia

niebo nie ma mocy uzdrawiać...

piątek, 18 października 2013

odosobnienie

Po takiej nocy jak poprzednia na drzewach jest dużo mniej liści, a pola porośnięte "mimozami" (tymi z piosenki Niemena) stają się jeszcze bardziej bure i zgniłe. Jesień słoneczną i złotą lubią chyba wszyscy, ale tę drugą jej twarz, deszczową, wietrzną, obumierającą polubić trudniej. A ja ją lubię całą, choć z domu dzisiaj nie wyszłam, żeby nie wystawiać zdrowia synka na jej kaprysy. Ale jutro znów pójdziemy na spacer do lasu... Pod naszym bukiem pewnie zastaniemy piękny kobierzec z liści, a po obu stronach ścieżki będą się czerwienić nowe kapelusze muchomorów :)










piątek, 27 września 2013

jesień... lately :)

te zdjęcia jeszcze nie takie...
bo nie ma wolności spojrzenia i czasu :)
ale jeszcze będą





Na dokładkę Kate Bush, ona taka jesienna dla mnie :)



wtorek, 23 lipca 2013

po drugiej stronie jest pewność, że...

Zbigniew Bieńkowski
***

Na ziemi,
pod słońcem,
w sercu własnym,
na polu niespodzianek,
w miejscu zamieszkania,
w oczach świata,
w ogniu sprzeczności,
gdziekolwiek, gdzie bądź, byle gdzie,
wszędzie, gdzie jestem, jestem niezastąpiony

Nikt za mnie krwi do żył nie napompuje.
Nikt skrawka ulicy, gdzie mieszkam, nie obróci na co dzień do słońca, na noc szczęśliwą do księżyca.
Nikt nie zajmie mojego punktu widzenia.
Nikt nie dojdzie mojej racji bytu.
Nikt nie dozna moich rozkoszy, moich klęsk, moich rozczarowań.
A moje poczucie rzeczywistości? A mój zmysł równowagi? A moja radość życia? A mój instynkt samozachowawczy?
Miałby przepaść lub nie istnieć wcale?
Jestem niezastąpiony, bo niezastąpione jest ja.
Beze mnie
serce bezczynne, oczy bezwzroczne, los bezwzględny.
Beze mnie,
co tu dużo mówić, świat nie ma żadnej wartości.
Beze mnie ty nie jesteś tobą.
Ja jest niezastąpione.
Słyszę wasze milczenie, drewno stołu, kamieniu popielnicy, srebro lamy, złoto stalówki.

Weź mnie w swoją obronę słowo!
To twoja rola w mojej mowie.


/z cyklu nieświrszczyńsko i w odpowiedzi na wiersz "Wdzięczność dla butów"/


środa, 10 lipca 2013

sezon na wspomnienia

Jacek Dehnel
Czereśnie

Strącanie patykami czereśni „hiszpanek”
(żółtych, pomarańczowych, białych, różowawych)
i spadające z góry złamane gałązki,
z liśćmi i owocami. Zbieranie ich z trawy.
Liście duże, skórzaste. Znowu. Celowanie.
I czereśnie, pęknięte od nadmiaru soku,
naddziobane przez szpaki. I długi bieg roku
zanim znowu dojrzeją i znów będzie można
wybiegać rano z domu (cicho, na parterze
ktoś od dawna umiera) i przebiegać wąskim
przejściem między klombami, i jak małe zwierzę
polować na czereśnie. Jak kot. Jak ostrożna
nutria-wegetarianka.
Nic z tego się nie da
ocalić. Mimo licznych usiłowań, mimo
prób zwykłych, generalnych, kostiumowych nawet.
Mimo projekcji slajdów, polewania zimną
wodą, galwanizacji wyciętego drzewa
i oddychania usta-pustka. Tamta klisza
jest wciąż mglista, nieostra. Jakiś brzydki liszaj,
czas, wdał się i nie puszcza. Drzewo, słońce, kije
spadające przez warstwy liści są jak projekt,
jak rysunek techniczny szczęścia (tytuł: Klawe
dzieciństwo. Numer serii: C4A8),
które nigdy nie ruszy. Niemalże niczyje.



Wrocław, połowa lat 70. Moja siostra królewna...