Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 25 listopada 2014

Dzień Przeciwko Przemocy wobec Kobiet

Wisława Szymborska
Autotomia

W niebezpieczeństwie strzykwa dzieli się na dwoje:
jedną siebie oddaje na pożarcie światu,
drugą sobą ucieka.
Rozpada się gwałtownie na zgubę i ratunek,
na grzywnę i nagrodę, na co było i będzie.
W połowie ciała strzykwy rozwiera się przepaść
o dwóch natychmiast obcych sobie brzegach.
Na jednym brzegu śmierć, na drugim życie.
Tu rozpacz, tam otucha.
Jeśli istnieje waga, szale się nie chwieją.
Jeśli jest sprawiedliwość, oto ona.
Umrzeć ile koniecznie, nie przebrawszy miary.
Odrosnąć ile trzeba z ocalonej reszty.
Potrafimy się dzielić, och prawda, my także.
Ale tylko na ciało i urwany szept.
Na ciało i poezję.
Po jednej stronie gardło, śmiech po drugiej,
lekki, szybko milknący.
Tu ciężkie serce, tam non omnis moriar,
trzy tylko słówka jak trzy piórka wzlotu.
Przepaść nas nie przecina.
Przepaść nas otacza.
/Wisława Szymborska/

Ważny tekst na dziś TU. Tam jest wszystko. A raczej jest to, co życzeniowe, na dziś, ważne, ale w jakimś sensie bezsilne. Słowa są czasem bezsilne. Nie wiem, jak zmieniać rzeczywistość ofiar. Jak uczynić, żeby nie były bite, zastraszane, poniżane. Nie wiem. Jestem bezsilna. Ale jest następny dzień. I następny. Każdy niesie szansę na działanie.

czwartek, 9 października 2014

wtorek, 26 sierpnia 2014

jak krótka bajka w długim śnie

Tak mało

Tak mało powiedziałem.
Krótkie dni.

Krótkie dni,
Krótkie noce,
Krótkie lata.

Tak mało powiedziałem,
Nie zdążyłem.

Serce moje zmęczyło się
Zachwytem,
Rozpaczą,
Gorliwością,
Nadzieją.

Paszcza lewiatana
Zamykała się na mnie.

Nagi leżałem na brzegach
Bezludnych wysp.

Porwał mnie w otchłań ze sobą
Biały wieloryb świata.

I teraz nie wiem
Co było prawdziwe.

/Czesław Miłosz/

czwartek, 20 marca 2014

rozmycie

Ewa Lipska
„Wybaczcie mi to”

Nie odpowiadam na wasze listy, telefony.
Porzucam przyjaźnie.

Wybaczcie mi to...

Coraz bardziej przywiązuję się do siebie.
Wycofuję się w głąb.

Nie zadziwia mnie naród.
Nie zadziwia mnie tłum.

Zwycięstwa i klęski łączą się w jedno.
Zyski i straty łączą się w jedno.

Na wrzosowiskach podziwiam motyla.
Nocami karmię nietoperze.

Z wierzchołka góry
obserwuję
zachodząca ostrygę słońca.


Wybaczcie mi to...

sobota, 22 lutego 2014

może ich wtedy nie doliczać do siebie?

Miron Białoszewski
Autoportret odczuwalny

Patrzą na mnie,
więc pewnie mam twarz.
Ze wszystkich znajomych twarzy
najmniej pamiętam własną.
Nieraz mi ręce
żyją zupełnie osobno.
Może ich wtedy nie doliczać do siebie?
Gdzie są moje granice?
Porośnięty przecież jestem
ruchem albo półżyciem.
Zawsze jednak
pełza we mnie
pełne czy też niepełne,
ale istnienie.
Noszę sobą
jakieś swoje własne
miejsce.
Kiedy je stracę,
to znaczy, że mnie nie ma.
Nie ma mnie,
więc nie wątpię.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

tacy jak my ludzie

Ewa Lipska „Niepewność”

Przyszłość nasza jest równiną coraz krótszą.
W zbiorach gwiazd jest widoczna jak blady ogrodnik
Zapatrzony tragicznie w mdlejący rozchodnik
wiedząc że nie ocali ogrodu przed zwiędnięciem.
Wiemy nic. Zażywamy mocną dawkę nadziei
i ruszamy naprzód. Z wycieczką Orbisu.
Na Mont Blanc. Samotności na szczycie posłuchać.
Ideą posługujemy się jak długopisem.
Na każde nasze ziemskie miejsce oczekują
nowi. Tacy jak my ludzie. Z przydziałami w rękach.
Przybywają pieszo albo autobusem. Biorą na drogę
kanapki coś do picia odrębność i trwogę.

Zaraz jak tylko umrę – spakuje walizkę
nowy Norwid albo szatniarz z kabaretu
albo neurasteniczna Ofelia
która malarzowi pozując do portretu
rzuci się w falę by razem z nią
głową uderzyć o brzeg.
A ci co na brzegu przymierzać będą obrączki
pogubią je niespodziewanie w tym natłoku wody
i odejdą od siebie zostawiając ślady.

Ślady posłużą przyszłym na spacer po ziemi.
Dowodzić będą kiedyś istnienia ogrodów.
Będą muszlą na brzegu którą ktoś do ucha
przyłoży i posłucha pośród jej huczności
że kiedyś ktoś do kogoś mówił
o miłości.


A jedynie historia o kolistym kształcie
czuje się pewnie siebie
jak ryba w żołądku rybaka.

poniedziałek, 18 listopada 2013

umysłu nieobecność

Halina Poświatowska
Lubię tęsknić

lubię tęsknić
wspinać się po poręczy dźwięku i koloru
w usta otwarte chwytać
zapach zmarznięty

lubię moją samotność
zawieszoną wyżej
niż most
rękoma obejmujący niebo

miłość moją
idącą boso
po śniegu



piątek, 1 listopada 2013

wszyscy się spotkamy

Ewa Lipska

Dzień żywych 

W Dniu Żywych
umarli przychodzą na ich groby
-- zapalają neony
i przekopują chryzantemy anten
na dachach wielopiętrowych grobowców
z centralnym ogrzewaniem.

Potem
zjeżdżają windami
do swej codziennej pracy
do śmierci.




czasami chciałabym cofnąć czas

poniedziałek, 28 października 2013

obcasikiem

Marta Podgórnik

* * *

chciała okazać ufność przy pomocy zestawu ale
co to to nie powiedziało niebo nie ma mocy uzdrawiać
zamilknie nareszcie wtórowało mu słońce i wszystko pod słońcem

nieszczęsna lecz przecież nie całkiem zabita nie
wykończona jeszcze patrzy z nad krawędzi stuka obcasikiem
szelma wciąż krew w niej gra awangardowo jeszcze
powietrze łapie z wirtuozerią szczupaka czego płacze

niewierna której winy będą wymazane dopiero deszczem
bębniącym w szyby bieszczadzkiego domku gdzie na
maszynie przodków będzie tkała wiersze tylko dla siebie
zmyślała historie i zamiast kary wreszcie poniesie dar życia

niebo nie ma mocy uzdrawiać...

środa, 9 października 2013

rapete-papete pstryk!

Agnieszka Osiecka, „Szukam wiatru w polu”
Są takie noce
od innych łaskawsze,
kiedy się wolno wygłupić,
wolno powtarzać "nigdy" i "zawsze",
wolno słowami się upić,
tylko nie wolno tej nocy pod różą
okraść, okłamać, oszukać,
bo się już będzie
odtąd na próżno
bezsennej nocy tej szukać...
Szukam wiatru w polu,
zapomnianych słów,
śladu łez w kąkolu,
przedwczorajszych bzów.
Szukam wiatru w polu,
jak to trwa i trwa,
chociaż oczy bolą,
szukam w niebie dna...
Są takie noce
od innych ciemniejsze,
kiedy się wolno rozpłakać,
wolno powtarzać słowa najświętsze,
mówić o wróżbach i znakach,
tylko nie wolno tej nocy pod różą
okraść, okłamać, oszukać,
bo się już będzie
odtąd na próżno
bezsennej nocy tej szukać...
Szukam wiatru w polu,
zapomnianych słów,
śladu łez w kąkolu,
przedwczorajszych bzów.

Szukam wiatru w polu,
jak to trwa i trwa,
chociaż oczy bolą,
szukam w niebie dna...

dziś Osiecka skończyłaby 77 lat 

poniedziałek, 16 września 2013

"żabko, nie wciąż na dystans"*

Paweł Kozioł   
***

co powiedzą te miasta szlifowane
papierem ściernym mrozu i waszych gazet białym
światłem gorączki solą śniegu po którym

tak prześlizguję się obok twojego życia
nieobecny oddechem
nieobecny wierszem

co powiedzą te miasta którym niosę ogień
samotności a zresztą mniejsza o miasta dlaczego
im więcej mojego słowa tym więcej twojej ciszy

zaś moja cisza odbija się w lustrze
twojej bez śladu gdy stają naprzeciw

siebie nie wiedząc jak przyznać się do racji

Wiersz przeczytany i "pożyczony" z bloga Eweliny.
* cytat z innego wiersza tego samego autora, "Pieśni o żabce i gwoździu", do przeczytania tu.

wtorek, 10 września 2013

garb

Ja też toczę swój garb :) Suma lat, zdarzeń, uśmiechów, uniesień, łez, smutku, samotności, spotkanych ludzi, decyzji, wyborów, marzeń spełnionych i nie do spełnienia, zaprzepaszczonych planów, dumy i wstydu, podjętych wyzwań, rezygnacji...
Stachura na kolejną podróż :)


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

słowo jest bronią

Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.

/Martin Niemöller/

dlatego trzeba mówić

To jeszcze Herbert, chociaż patosu dużo.

(...) ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu
trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi
bądź odważny
w ostatecznym rachunku
jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny
niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz
głos poniżonych i bitych
/Zbigniew Herbert, "Przesłanie Pana Cogito", fragment/

sobota, 3 sierpnia 2013

upał.../il y a un an...

Czesław Miłosz
Tłumacząc Annę Świrszczyńską na wyspie Morza Karaibskiego

Koło bananowców, na leżaku nad basenem / W którym Carol robi nago swoje pętle / Crawlem i klasycznym, przerywam jej / Pytając o synonim. I znów pogrążam się / W mruczącą polszczyznę, w rozpamiętywanie.

Z powodu nietrwałości umysłu i ciała, / Z powodu twojej czułości dla naszego losu / Przywołuję ciebie i będziesz między ludźmi / Choć napisałaś w wierszu: “Nie ma mnie”. / “Jaka radość, że nie ma mnie”. / Co wcale nie znaczy: “I do not exist / Ani: Je n’existe pas, i jest słowiańskie: / Mnie nietu, jak rodem z Orientu.

I, zaiste, wysławiając bycie: / rozkosz miłosnego dotyku, rozkosz biegania po plaży, / wędrowania po górach, nawet grabienia siana,
Znikałaś, żeby trwać bezosobowo.

Kiedy zobaczyłem ciebie raz ostatni, / Zrozumiałem, dlaczego ciebie nie lubili, / Ani twojej poezji. Z tą twoją białą grzywą / Tylko jeździć na miotle, mieć diabła za kochanka, / A ty jeszcze obnosiłaś się / Z filozofią wielkiego palca u nogi, / Żeńskiej szpary, pulsu, grubego jelita.

Definicja tej poezji: cokolwiek robimy, / Pragnąc, kochając, posiadając, cierpiąc, / Jest zawsze tylko tymczasem, / Bo musi gdzieś być inne, prawdziwe i stałe, / Choć zupełnie nie wiadomo, czym jest wieczność.

I ciało jest najbardziej tajemnicze, / Ponieważ tak śmiertelne, chce być czyste, /Uwolnione od duszy, która krzyczy: “Ja!”


Metafizyczna poetka Anna Świrszczyńska / Najlepiej czuła się stojąc na głowie.

wtorek, 23 lipca 2013

po drugiej stronie jest pewność, że...

Zbigniew Bieńkowski
***

Na ziemi,
pod słońcem,
w sercu własnym,
na polu niespodzianek,
w miejscu zamieszkania,
w oczach świata,
w ogniu sprzeczności,
gdziekolwiek, gdzie bądź, byle gdzie,
wszędzie, gdzie jestem, jestem niezastąpiony

Nikt za mnie krwi do żył nie napompuje.
Nikt skrawka ulicy, gdzie mieszkam, nie obróci na co dzień do słońca, na noc szczęśliwą do księżyca.
Nikt nie zajmie mojego punktu widzenia.
Nikt nie dojdzie mojej racji bytu.
Nikt nie dozna moich rozkoszy, moich klęsk, moich rozczarowań.
A moje poczucie rzeczywistości? A mój zmysł równowagi? A moja radość życia? A mój instynkt samozachowawczy?
Miałby przepaść lub nie istnieć wcale?
Jestem niezastąpiony, bo niezastąpione jest ja.
Beze mnie
serce bezczynne, oczy bezwzroczne, los bezwzględny.
Beze mnie,
co tu dużo mówić, świat nie ma żadnej wartości.
Beze mnie ty nie jesteś tobą.
Ja jest niezastąpione.
Słyszę wasze milczenie, drewno stołu, kamieniu popielnicy, srebro lamy, złoto stalówki.

Weź mnie w swoją obronę słowo!
To twoja rola w mojej mowie.


/z cyklu nieświrszczyńsko i w odpowiedzi na wiersz "Wdzięczność dla butów"/


środa, 10 lipca 2013

sezon na wspomnienia

Jacek Dehnel
Czereśnie

Strącanie patykami czereśni „hiszpanek”
(żółtych, pomarańczowych, białych, różowawych)
i spadające z góry złamane gałązki,
z liśćmi i owocami. Zbieranie ich z trawy.
Liście duże, skórzaste. Znowu. Celowanie.
I czereśnie, pęknięte od nadmiaru soku,
naddziobane przez szpaki. I długi bieg roku
zanim znowu dojrzeją i znów będzie można
wybiegać rano z domu (cicho, na parterze
ktoś od dawna umiera) i przebiegać wąskim
przejściem między klombami, i jak małe zwierzę
polować na czereśnie. Jak kot. Jak ostrożna
nutria-wegetarianka.
Nic z tego się nie da
ocalić. Mimo licznych usiłowań, mimo
prób zwykłych, generalnych, kostiumowych nawet.
Mimo projekcji slajdów, polewania zimną
wodą, galwanizacji wyciętego drzewa
i oddychania usta-pustka. Tamta klisza
jest wciąż mglista, nieostra. Jakiś brzydki liszaj,
czas, wdał się i nie puszcza. Drzewo, słońce, kije
spadające przez warstwy liści są jak projekt,
jak rysunek techniczny szczęścia (tytuł: Klawe
dzieciństwo. Numer serii: C4A8),
które nigdy nie ruszy. Niemalże niczyje.



Wrocław, połowa lat 70. Moja siostra królewna...