wtorek, 25 listopada 2014

Dzień Przeciwko Przemocy wobec Kobiet

Wisława Szymborska
Autotomia

W niebezpieczeństwie strzykwa dzieli się na dwoje:
jedną siebie oddaje na pożarcie światu,
drugą sobą ucieka.
Rozpada się gwałtownie na zgubę i ratunek,
na grzywnę i nagrodę, na co było i będzie.
W połowie ciała strzykwy rozwiera się przepaść
o dwóch natychmiast obcych sobie brzegach.
Na jednym brzegu śmierć, na drugim życie.
Tu rozpacz, tam otucha.
Jeśli istnieje waga, szale się nie chwieją.
Jeśli jest sprawiedliwość, oto ona.
Umrzeć ile koniecznie, nie przebrawszy miary.
Odrosnąć ile trzeba z ocalonej reszty.
Potrafimy się dzielić, och prawda, my także.
Ale tylko na ciało i urwany szept.
Na ciało i poezję.
Po jednej stronie gardło, śmiech po drugiej,
lekki, szybko milknący.
Tu ciężkie serce, tam non omnis moriar,
trzy tylko słówka jak trzy piórka wzlotu.
Przepaść nas nie przecina.
Przepaść nas otacza.
/Wisława Szymborska/

Ważny tekst na dziś TU. Tam jest wszystko. A raczej jest to, co życzeniowe, na dziś, ważne, ale w jakimś sensie bezsilne. Słowa są czasem bezsilne. Nie wiem, jak zmieniać rzeczywistość ofiar. Jak uczynić, żeby nie były bite, zastraszane, poniżane. Nie wiem. Jestem bezsilna. Ale jest następny dzień. I następny. Każdy niesie szansę na działanie.

sobota, 1 listopada 2014

Imagine

Recenzja T. Sobolewskiego z filmu "Zimowy sen" urzekła mnie. Tak bardzo chcę obejrzeć ten film...

<< (…) Szybko mija zimowa noc rozrachunków, mimo że przez trzy godziny bohaterom filmu niemal nie zamykają się usta. Ale czy nie jest tak, że ogromną część życia spędzamy na wzajemnym analizowaniu swoich charakterów - tego, jacy jesteśmy?
Poligonem dla takiej analizy staje się w "Zimowym śnie" rodzina i małżeństwo. Paradoksalnie, gdy bliscy ludzie wypominają sobie: jesteś dla mnie gorzej niż obcy(a), zmarnowałem(am) przy tobie życie - to jakby wyrażali też bliskość albo dążenie do bliskości, za którym często kryje się chęć dominacji.
Mistrzem analizy raniącej bliskości był Bergman. To on tutaj patronuje Ceylanowi, mimo wielu aluzji literackich. W napisach końcowych pojawiają się, jako źródła zapożyczeń, nazwiska Czechowa, Dostojewskiego, Szekspira. Ale pierwszym odniesieniem jest twórca "Scen z życia małżeńskiego".
Już sam tytuł filmu Ceylana odnosi się do jego innego, "zimowego" arcydzieła - filmu o pastorze, który zwątpił w wiarę i miłość, ale wciąż odprawia nabożeństwa, aż dochodzi do pełnego rezygnacji przyjęcia własnych ograniczeń. Ten film nosił u nas tytuł "Goście Wieczerzy Pańskiej", ale na świecie jest znany jako "Winter Light" - "Zimowe światło".
(…) Dla Bergmanowskiego pastora z "Zimowego światła" wiara okazuje się fałszem. Ale niewiara także. Tak też jest w przypadku bohatera "Zimowego snu". Gdzie jest prawda? Czy można wyjść poza siebie? Zobaczyć swoją małość i znieść ten widok? Czy głoszona przez religie miłość, współczucie, pokora są osiągalne, czy mają realną wartość, czy też w nieunikniony sposób łączą się z ludzką próżnością, dążeniem do przewagi? Który reżyser potrafi jeszcze ożywiać w kinie podobne pytania?
(…) Film wciąga widza w międzyludzką grę. Zapanowuje nad nami, tak jak gaduła i rezoner Aydin - w genialnej kreacji Haluka Bilginera - usiłuje zapanować nad młodą żoną, siostrą, która go nieustannie krytykuje, sąsiadem, którego skrzywdził.
Rzadko w kinie pojawia się taka figura jak Aydin. Drażni od pierwszego pojawienia się. Słuchając jego monologów, miałoby się ochotę powiedzieć: przestań się wymądrzać, nie oszukuj się, zrób jakiś ludzki gest. Jednak jest coś fascynującego w postaci tego przemądrzałego grafomana siedzącego po nocach nad felietonami na wzniosłe tematy, które pisze dla lokalnej gazety "Głos Stepu", roztaczającego wokół siebie aurę "człowieka wybitnego".
Wszyscy ludzie, z taką swadą analizujący swoje uczucia, tak wnikliwie i raniąco mówiący prawdę o sobie, odbijający ciosy i korzący się przed sobą, tworzą polifonię głosów wewnętrznych samego reżysera. Czy to nie on, jak kiedyś Bergman, spowiada się przed nami z własnych słabości? Gesty wspaniałomyślności i miłosierdzia kryją pychę. Przekonanie o własnej moralnej słuszności prowadzi do poniżenia innych. Religijna pokora trąci fałszem. Żadna prawda nie jest ostateczna. "Nie jesteś Bogiem" - mówi do Aydina siostra.
Tok akcji, rozgrywającej się podczas zimowych wieczorów, przy ogniu w kominku, w białym świetle laptopa, na którym Aydin pisze eseje o duchowości, punktują wydarzenia-skandale. One kondensują w sobie dramat i nadają mu napięcie. Początkiem lawiny wydarzeń będzie rozbicie kamieniem szyby samochodu Aydina. Rzucił go mały chłopiec z sąsiedztwa, z biednej rodziny mieszkającej w domu należącym do Aydina i nękanej przez komornika.
Chłopiec nie chce przeprosić. Ten wypadek zmusi Aydina do refleksji, która dojrzewa przez cały film, uruchamia proces wewnętrznej przemiany. Pozornie niekształtna, rozlewająca się na boki opowieść zostaje spięta kluczowym pytaniem, które pada w rozmowie Aydina z siostrą: co to znaczy "nie sprzeciwiaj się złu"? Zastanawiają się, czy to znaczy: nie odpowiadaj na zło złem? Idea, tak mocno kojarzona z chrześcijaństwem, jest więc żywa także w islamie?
Ceylan dotyka trudnej do nazwania granicy obcości, która przebiega przez nasz świat, przez Turcję, Polskę, nasze rodziny, nas samych. I rzadko zdarza się film, który miałby w sobie tyle pokory wobec rzeczywistości, zawsze innej, niż nam się zdaje. Każdy z uczestników tej nocnej przeprawy mógłby powiedzieć o sobie nad ranem: nie jesteś Bogiem. >>/Tadeusz Sobolewski, Wyobraź to sobie: nie jesteś Bogiem
podkreślenia moje