Czekałam na wywołanie tego filmu i cieszyłam się, że na klatkach coś w ogóle widać... :) Ale po zeskanowaniu negatywu mój entuzjazm opadł, no cóż, ponoć z Vilią tak jest, że robienie nią zdjęć frustruje, głównie przez "gruby" pomiar odległości. Tym niemniej zdjęcia mają swój "łomo-klimat" i w ogóle są jak z lat 70-tych, a były robione... od września do grudnia zeszłego roku. Tylko że teraz nie wiem, czy pakować w nią jeszcze jeden film?... Chyba spróbuję jeszcze raz.