Zawierucha nad genderem w Polandzie robi się coraz bardziej... absurdalna. A najlepsze jest to, że ci, którzy się gendera czepiają, nie mają pojęcia, czym jest, a jeszcze dodają do tego słowo klucz - "ideologia". Dobry tekst o tym napisała Joanna Bator, opublikowany dziś w magazynie świątecznym Gazety Wyborczej.
(...) W ramach feminizmu kategoria gender używana jest w sposób opisowy i krytyczny. Wynika to z tego, że w każdej kulturze trwa walka między różnymi koncepcjami kobiecości i męskości.
Każda kultura jest walką o władzę. Ci, którzy mają władzę, ustalają, co jest normą, mówią, jaka powinna być normalna kobieta, normalny mężczyzna, co im wolno, a czego nie. Feministki nie zgadzają się na te koncepcje gender, które głoszą podporządkowanie kobiet. (...)
Mówią: nie dzielimy kobiet na lepsze i gorsze, prawdziwsze i mniej prawdziwe, nie dyskwalifikujemy ich wyborów, nawet jeśli same nigdy byśmy ich nie podjęły. Nie potępiamy kobiet, które uważają, że ich jedynym powołaniem jest macierzyństwo i zajmowanie się domem, które piorą, prasują i gotują z ochotą (lub bez ochoty), nie stosują antykoncepcji innej niż watykańska ruletka, rezygnują z in vitro. Proszę bardzo. Tak długo, jak długo nie wkładacie nosa pod nasze kołdry i nie narzucacie nam swojego światopoglądu. (...)
Dlatego feministki mówią też: chcemy, by każda kobieta miała wolny wybór bycia takim człowiekiem, jakim być pragnie, by miała w zasięgu jak najwięcej możliwości realizowania swojego potencjału i by miała dokąd udać się po pomoc, kiedy jej potrzebuje. Wierzą, jak i ja wierzę, że dobre państwo powinno tak działać, by jej to zapewnić. Sytuacja, w której kobiety zwracają się do papieża, by bronił je przed głupotą polskiego kleru, jest dla mnie przerażająca. Oznacza, że zawiodły wszystkie instytucje i mechanizmy demokratycznego państwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz