Stanisław Grochowiak
***
Bóg błogosławi małomównym
Ale święci są tylko cisi
Zbawieni - co nie poruszają wargami
Skała - ona nie strzępi języka
Woda - która połknęła trupa
Ryba
O źrenicach zatrzaśniętych jak przyłbice
Wielka przeto nasza wina
Rozdokazywanej epoki
Ale niczego nie dokazującej
Ani wskazówki zegara na słomianym ogniu
Ani źdźbła słomy w oku rozpustnicy
Ani rulonu
W dłoni Tyberiusza
Wielka jest przeto moja wina
W hałasie weselników
Roznoszących ni to placki ni to porcje mamałygi
Ni słońca barokowych monstrancji
Żeby je pożerać choćby wzrokiem
U Bruegla tam siedzę
I cmoktając - od kapelusza niewidomy -
Ssam paluch pochwały i gadulstwa
Dzieckiem tam jestem
Ledwo głos odąłem
Ale święci są tylko cisi
Zbawieni - co nie poruszają wargami
Skała - ona nie strzępi języka
Woda - która połknęła trupa
Ryba
O źrenicach zatrzaśniętych jak przyłbice
Wielka przeto nasza wina
Rozdokazywanej epoki
Ale niczego nie dokazującej
Ani wskazówki zegara na słomianym ogniu
Ani źdźbła słomy w oku rozpustnicy
Ani rulonu
W dłoni Tyberiusza
Wielka jest przeto moja wina
W hałasie weselników
Roznoszących ni to placki ni to porcje mamałygi
Ni słońca barokowych monstrancji
Żeby je pożerać choćby wzrokiem
U Bruegla tam siedzę
I cmoktając - od kapelusza niewidomy -
Ssam paluch pochwały i gadulstwa
Dzieckiem tam jestem
Ledwo głos odąłem
/”Haiku-images”,
1978/
nie wiem dlaczego, ale wciąż potrzebuję, by ktoś we mnie wierzył
moja własna wiara za mała jest...