Ale dziś jest też 54. rocznica tybetańskiego powstania narodowego i kolejnych powstań i protestów przeciwko chińskiej okupacji.
W 1949 i 1950 roku Chiny dokonały inwazji na Tybet, wówczas niepodległe państwo
o powierzchni bliskiej Europie Zachodniej. Od tego czasu naród Tybetański
został zepchnięty na margines społeczny w swojej własnej ojczyźnie. Drastycznie
stłumiono unikalną kulturę tybetańską, a setki tysięcy obywateli padły ofiarą
działań okupacyjnych, tortur i egzekucji, zmarły z głodu lub śmiercią
samobójczą. Bogactwa naturalne regionu tybetańskiego zostały wywiezione do
Chin. Tybetańczykom odmawia się podstawowych praw człowieka; samo wypowiedzenie
słów „wolny Tybet” albo wywieszenie tybetańskiej flagi narodowej grozi
aresztowaniem, torturami i karą więzienia. Coraz dalej sięgają ograniczenia
wolności religijnej. Mnisi i mniszki za odmowę potępienia Dalajlamy, ich
duchowego i świeckiego przywódcy, są bici, aresztowani i poddawani karze
więzienia.
/ze strony Ratuj Tybet/Jestem ciekawa, czy wrocławskie władze, które kilka lat temu obdarzyły Dalajlamę honorowym obywatelstwem miasta, dziś w jakiś sposób pokażą swoją solidarność z wolnym Tybetem...