Czesław Miłosz, Przypowieść
Podaję co powiedział Meader i morał mam na celu.
Dokuczał mu niedźwiedź grizzly, tak śmiały i złośliwy,
Że porywał mięso karibu spod okapu chaty.
Nie tylko. Człowieka miał za nic i nie bał się ognia.
Aż którejś nocy zaczął walić w drzwi
I rozbił okno łapą, więc oni, skuleni,
Leżeli ze strzelbami i czekali ranka.
Wrócił nazajutrz pod wieczór. I Meader strzelił
Z bliska, pod lewą łopatkę. To był skok i bieg,
Nie bieg, huragan, bo nawet trafiony w serce
Grizzly, jak mówi Meader, biegnie aż upadnie.
Znalazł go potem po śladzie i wtedy zrozumiał
Skąd brało się dziwaczne zachowanie.
Pół szczęki zwierz miał zżarte wrzodem i próchnicą.
Ból zębów, latami. Ból z niepojętej przyczyny,
Który popycha nas nieraz do bezsensownych działań
I daje ślepą odwagę, bo wszystko nam jedno,
Aż wychodzimy z lasu, nie zawsze w nadziei
Że uleczy nas jakiś niebiański dentysta.
Podaję co powiedział Meader i morał mam na celu.
Dokuczał mu niedźwiedź grizzly, tak śmiały i złośliwy,
Że porywał mięso karibu spod okapu chaty.
Nie tylko. Człowieka miał za nic i nie bał się ognia.
Aż którejś nocy zaczął walić w drzwi
I rozbił okno łapą, więc oni, skuleni,
Leżeli ze strzelbami i czekali ranka.
Wrócił nazajutrz pod wieczór. I Meader strzelił
Z bliska, pod lewą łopatkę. To był skok i bieg,
Nie bieg, huragan, bo nawet trafiony w serce
Grizzly, jak mówi Meader, biegnie aż upadnie.
Znalazł go potem po śladzie i wtedy zrozumiał
Skąd brało się dziwaczne zachowanie.
Pół szczęki zwierz miał zżarte wrzodem i próchnicą.
Ból zębów, latami. Ból z niepojętej przyczyny,
Który popycha nas nieraz do bezsensownych działań
I daje ślepą odwagę, bo wszystko nam jedno,
Aż wychodzimy z lasu, nie zawsze w nadziei
Że uleczy nas jakiś niebiański dentysta.
(…) bo pod
złością człowieka prawie zawsze jest coś jeszcze – ból, miłość, krzywda.
Atakuję cię, bo kiedyś ty zrobiłaś tak samo. Atakuję cię, bo ktoś inny, komu
nie mogłem oddać, wcześniej mnie zranił. Atakuję, bo cię kocham, a ty mnie
nie. Atakuję cię wprost, zadając ci ból, albo – tego nie umiałby niedźwiedź, to
umie tylko człowiek – atakuję cię moim milczeniem, całymi latami milczenia –
tak żebyś poczuł, że dla mnie nie istniejesz. To można zobaczyć, jeśli zajrzy
się do środka, między szczęki niedźwiedzia „zżarte wrzodem i próchnicą”. (...)
Poczucie przewagi, ten fast food dla ego, przez chwilę
smakuje naprawdę dobrze. I łatwo się trawi – poczucie, że świat jest be,
a my cacy, nie zajmuje wiele miejsca w naszych głowach,
lecz porządkuje świat jednym ruchem miotły. I tak mijają lata
w upojnym poczuciu, że z nami jest wszystko w porządku. /Natalia de Barbaro, O przewadze dwukropka nad kropką/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz