(...)
Moje dziecko fruwa po niebiosach.
Moje dziecko przychodzi mi na myśl.
Moje dziecko jest prześladowane.
Wciąż wzywane na świat.
Moje dziecko fruwa po niebiosach
o kulach. Nie ma nóżek. Nie nadeszły jeszcze.
Przechodzą dopiero przez miasteczko
Roanne w Burgundii.
Moje dziecko przychodzi mi na myśl.
Staje przede mną jak najwyższy szczyt w Alpach
którego nie zdobędę. Wyciąga rączki ze śniegu.
Patrzy zamarzniętą rogówką oka.
Moje dziecko jest prześladowane.
Wciąż wzywane na świat przez listy gończe.
Przez psy gończe. Przez urząd statystyczny.
Przez rękawiczki kupione z przeceny.
Na moje dziecko czekają już na ziemi
lata mojego dziecka.
A niebiosa uginają się
od nadmiaru porzeczek.
Niebo nad Kotliną Jeleniogórską, październik 2012 |
P.S. Gdyby ktoś z Czytających mógł podarować jakiś wyjątkowy przedmiot, który mógłby być wykorzystany na internetowej aukcji na rzecz Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci, bardzo proszę o kontakt tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz