„Podwójne życie Weroniki” opowiada dziwną historię dwóch
równolegle żyjących dziewczyn. Obie przychodzą na świat tego samego dnia, jedna
w Polsce, druga we Francji. Obie noszą to samo imię. Nie wiedzą nic o swoim
istnieniu, a jednak ich życia są w jakiś niewytłumaczalny sposób połączone.
Dość szybko okazuje się, że historia polskiej Weroniki ma być przestrogą dla
drugiej – to, czego nauczy się dziewczyna w kraju nad Wisłą, jej francuska
„siostra” już podświadomie wie. „Zawsze wiedziałam, co mam robić” – mówi Véronique
swojemu ukochanemu i tylko pozornie dowodzi tym stwierdzeniem swojej siły
charakteru i zdecydowania. Véronique żyje z wewnętrznym przekonaniem właściwych
wyborów tylko dlatego, że uczy się na błędach Weroniki… W opowieści Alexandra,
aktora kukiełkowego i autora książek dla dzieci, w którym dziewczyna się
zakochuje, ilustruje to najlepiej historia z piecem: kiedy dwuletnia Weronika
oparzyła się, dotykając gorącego paleniska, kilka dni później w podobnej
sytuacji Véronique cofa dłoń, jakby miała już zakodowane, że dotknięcie grozi poparzeniem.
Przez całe życie mają wrażenie, że nie są na świecie same… Również w pierwszej opowiedzianej przez Alexandre'a historii Véronique widzi swoją historię: baletnica żyjąca w pudełku potyka się i
umiera, jednak po chwili wydostaje się spod śmiertelnego całunu jako motyl –
odradza się albo dostaje drugą szansę.
To z kolei ilustracja wydarzeń z życia dorosłych już Weronik.
Polka jest młodą utalentowaną śpiewaczką. W pewnym momencie opuszcza rodzinne
miasteczko, by odwiedzić chorą ciotkę w Krakowie, spędza tam trochę czasu.
Odwiedza tu swoją koleżankę podczas prób chóru męskiego, gdzie daje poznać swój
piękny głos. Cieszy ją zachwyt muzyków i decyduje się rozpocząć karierę,
występując na scenie. Niestety, dla kariery poświęca miłość, zapomina o swoim
chłopcu, odrzuca go, tak jak odrzuca swoje ciało i jego dolegliwości, ignorując
problemy z sercem. Podczas koncertu Weronika dostaje zawału i umiera na scenie.
Véronique w tym samym momencie odczuwa smutek, płacze,
chociaż nie zna powodu swoich emocji, czuje, że kogoś straciła. Następnego dnia
rezygnuje z lekcji muzyki czy śpiewu, wystarcza jej praca w szkole. Jest pewna
siebie, wie, co ma robić. Nic dziwnego, skoro nauczyła ją tego Weronika. Kieślowskiego
najwyraźniej interesuje etyczny wybór między spokojnym życiem a realizacją
siebie, karierą, blichtrem, przy czym, jako prawdziwy stoik, pochwala to
pierwsze.
Gdzie jest przypadek w tym filmie, a gdzie z góry
zaplanowany los, jakby ludzie byli tylko marionetkami w rękach Boga-Demiurga?
Dlaczego jedna Weronika służy tylko za przestrogę i, wybierając karierę,
egoizm, traci życie, a druga, znajdując swój aurea mediocritas, wygrywa życie i miłość? Czy Véronique ma
poczucie, że jej życiem ktoś kieruje? W pewnym momencie przecież czuje się
zmanipulowana, kiedy odpowiada na tajemniczy telefon i listy, odnajdując
czekającego na nią Alexandra w kawiarni na dworcu Saint-Lazare. Myśli, że przywiodła
ją tam miłość, a on tłumaczy jej, iż była tylko częścią eksperymentu – chciał się
przekonać, czy to możliwe, by kobieta odpowiedziała na wezwanie nieznajomego
mężczyzny, by potem napisać o tym książkę. Véronique na chwilę traci swoją
pewność siebie i ucieka, lecz później, gdy jednak Alexandre przyznaje, że jest „tą
jedyną”, znów mówi z przekonaniem: „wiedziałam, że to nie książka tobą
powodowała, lecz miłość”. Jej pewność siebie znika znów pod koniec opowieści,
kiedy ma świadomość bycia tą „ocaloną”.
Alternatywność światów w „Podwójnym życiu Weroniki” jest
jednak pozorna. Przecież, jeśli odrzucimy romantyczną koncepcję mistycznej więzi między bohaterkami,
oglądamy dwie zupełnie różne historie dwóch nieco podobnych dziewczyn, które
nigdy się o sobie nie dowiedziały, choć przyszło im się minąć na Rynku w
Krakowie. Film Kieślowskiego uwiedzie
nas tylko wtedy, kiedy uwierzymy jego magii, zatracimy się w wystudiowanych
obrazach i dźwiękach, wzruszymy romantyczną historią miłosną, która rozgrywa
się niemal jak gra między czarodziejem-Alexandre i detektywem-Véronique. Przyznam, że łatwo mi uwierzyć
Kieślowskiemu, ale sama nie wiem, czy bardziej przeraża świat, w którym jest
tylko jeden wybór i jego konsekwencje, czy taki, w którym dokonano już
wszystkich wyborów, pozwalając na zaistnienie alternatywnym historiom (a zatem
nie ma wolności decyzji, bo wszystkie zostały powzięte). Chyba jednak wolę ten pierwszy.
Véronique - szczęściara budzi się pod koniec filmu, a
właściwie rodzi się po raz drugi. Jej pierwszym pytaniem mogłoby być „dlaczego
właśnie ja?”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz