Ze wszystkich chorób starczego wieku najtrudniejsze dla otoczenia
są chyba jednak te, które przebiegają z objawami neurodegeneracji. Jeśli jesteś
chory, ale w pełni władz umysłowych i inteligencji ci raczej nie ubywa albo
niewiele, cierpisz świadomie, lecz jesteś w stanie, choćby z uwagi na dobro
osób towarzyszących ci w niedoli, zaakceptować swój stan i nie sprawiać im
dodatkowych kłopotów. Czasem nawet potrafisz pogodzić się ze swoim losem, a przynajmniej podejmujesz dialog.
Jeśli oprócz ciała choruje również umysł, między tobą a
bliskimi często wyrasta mur niezrozumienia. Bo np. budzisz się w nocy i wydaje
ci się, że to już dzień, więc ubierasz się i zaczynasz robić śniadanie, nie
mogąc zrozumieć, że twój opiekun, zmęczony trudem dnia, chce wypocząć i
nie ma siły się z tobą całą noc kłócić. Albo np. w sklepie, jeśli jeszcze
jesteś w stanie wybrać jakieś produkty, nie potrafisz za nie zapłacić i robisz
problem i sobie, i ekspedientce. Albo upierasz się, że musisz koniecznie gdzieś
wyjść, chociaż to nie pora na to ani nie ma takiej potrzeby. Jesteś bezsilny,
ale i twoi opiekunowie są bezsilni, przerażeni, zmęczeni, wyprowadzeni z
równowagi.
Niczego nie można ci wytłumaczyć, nie można przekonać, że to
inni tym razem mają rację, a nie ty. Kilkanaście razy dziennie trzeba się z
tobą siłować i spierać, tłumaczyć po kilkanaście razy to, czego i tak nie
zrozumiesz, bo nie możesz. Więc w pewnym momencie twojemu opiekunowi siadają
nerwy i popada w apatię, pozwalając ci robić to, co chcesz, a ty wychodzisz z
domu na mróz, w samej piżamie i kapciach na nogach, wędrujesz w byle jakim
kierunku, byle gdzie, byle dalej od twojego więzienia, czyli Domu. Domu, który
choruje wraz z tobą.
Mama – diagnoza po rezonansie - neurony umierają pokotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz