niedziela, 1 czerwca 2014

dzień Dziecka


Uważam, że Dzień Dziecka powinien być świętem narodowym! :)))))))))))
Wszystkiego dobrego z tej okazji dla wszystkich tutejszych zaglądaczy :)

I jeszcze opowieść...

"Myślę, że dobrze będzie to wyjaśnić: cała ta sprawa z Thomasem mnie również zaskoczyła. Tak naprawdę chciałem napisać zupełnie inną książkę: wzruszającą, ale jednocześnie taką, przy której można by się pośmiać. Miała opowiadać o moim szczęśliwym dzieciństwie. O tacie, który wieczorami grał na skrzypcach. O mamie, która ślicznie i przejmująco śpiewała. O moich braciach i siostrach, którzy nosili mnie na rękach. O przyjaciołach, którzy przychodzili na tort urodzinowy. Zamierzałem nadać jej tytuł Przygody szczęśliwego dziecka.(…)
Ale właśnie wtedy złożył mi wizytę pan Klopper. (…) był dokładnie w moim wieku. Miał siwe włosy dokoła prawie łysego czubka głowy. Ale kiedyś on także był dzieckiem.
Gdy zasiedliśmy przy ogniu wesoło trzaskającym w kominku, wyjął z teczki gruby zeszyt.
- Wiem, że jako pisarz darzy pan bliźnich wieloma uczuciami – powiedział.
Kiwnąłem głową na znak, że to prawda. (…)
- Dlatego chciałbym, żeby pan to przeczytał. – Podał mi zeszyt. – Moje notatki z czasów, gdy miałem dziewięć lat – ciągnął. – Niedawno ponownie do nich zajrzałem i myślę, że na coś się przydadzą. Ale najpierw musi pan je przeczytać, bo może są zbyt zuchwałe.
- Zuchwałe? – powtórzyłem zaskoczony.
- Tak – przyznał pan Klopper. – Miałem nieszczęśliwe dzieciństwo, a przez to człowiek robi się zuchwały. (…)
Odprowadziłem go do wyjścia.
- Czy nadal jest pan zuchwały? – zapytałem, gdy staliśmy już w drzwiach.
Pan Klopper skinął twierdząco głową.
- W pańskim wieku?
- Nie inaczej – odparł i zniknął za zasłoną gęsto padającego śniegu.
Jeszcze tego samego dnia przeczytałem jednym tchem Książkę wszystkich rzeczy. Rzeczywiście była zuchwała. Ja sam nie jestem ani trochę zuchwały, ale mnie łatwo mówić. Miałem szczęśliwe dzieciństwo. (…) Nie widzę żadnego powodu, dla którego mógłbym stać się zuchwały, ale myślę, że nieszczęśliwe dzieci mają do tego prawo.
Zadzwoniłem do pana Kloppera i umówiliśmy się na spotkanie. Spędziliśmy razem wiele wieczorów przy ogniu wesoło trzaskającym w kominku – i w ten właśnie sposób powstała ta książka.
- No i, Thomasie? – zapytałem ostatniego dnia. Od dawna byliśmy na ty. – Udało ci się?
- Co takiego, Guus?
- Zostać szczęśliwym.
- Tak – odpowiedział.
Po czym wypiliśmy po kubku gorącego kakao."
/Guus Kuijer, Książka wszystkich rzeczy/

2 komentarze:

  1. "Książkę wszystkich rzeczy" kupiłam mężowi na urodziny. Przeczytał jednym tchem. I Tobie życzę, abyś trwała wciąż tak pięknie w swojej wrażliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za odwiedziny i miłe słowa :) Ta książka jest bardzo ważna! :)

      Usuń