piątek, 16 listopada 2012

Mira



Byłam dziś u malarki, Miry Żelechower-Aleksiun, od której odbierałam obraz na hospicyjną aukcję. Pani Mira była zaniepokojona tym, co dzieje się teraz w Izraelu, w Jerozolimie bowiem mieszka jej córka z wnukiem, od rana ogląda relacje w telewizji. W ten sposób i dla mnie konflikt izraelsko-palestyński nabrał dziś innego, bardziej osobistego znaczenia.

Poza panteonem

Mira Aleksiun to wyjątkowa artystka, o dużej potrzebie duchowości, która przeszła w swoim życiu wyznaniową przemianę, podyktowaną podróżą do swoich korzeni: od chrześcijaństwa do judaizmu. W jej pracach odbija się jej rozwój duchowy, poszukiwanie tożsamości, przeżywanie wiary, odkrywanie w sobie żydowskości. Cykl „Światło Midraszy” jest komentarzem do czytań z Tory, z kolei „Kalendarz Schulzowski” czerpie z prozy pisarza z Drohobycza. We wcześniejszych pracach widać z kolei fascynację Biblią. Mira Aleksiun do dziś aktywnie działa na rzecz pojednania chrześcijan i Żydów. 

Z cyklu "Światło Midraszy"
Z cyklu "Światło Midraszy"



Twórczość pani Miry jest ze mną od dawna. Jako dziecko chodziłam do kościoła, gdzie w latach 80. pojawiły się wyjątkowe obrazy – ilustracje tajemnic różańcowych jej autorstwa. Stały się dla mnie, kilkuletniej dziewczynki, swoistą Biblią pauperum, kiedy nudę ceremonii mszalnych wypełniałam studiowaniem tych mrocznych, magicznych, pięknych obrazów. Chyba tylko dzięki nim nie straciłam jeszcze 
wtedy wiary. Pamiętam, że był problem z tymi obrazami – ludziom nie podobało się, że namalowała je Żydówka, chcieli je nawet usunąć, zastąpić innymi. Na szczęście zostały. Dziś chyba mało kto wie, że ten pokraczny, niemodny dziś budynek, jakim jest Kościół św. Trójcy na wrocławskich Krzykach, kryje w sobie prawdziwe dzieła sztuki. Myślę, że za kilkadziesiąt lat będzie jeszcze o nich głośno.
A tymczasem mam panią Mirę w pamięci.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz