A jednak, jak ciężko rezygnować z bezpośredniego dotyku, z tych wszystkich dotyków, które nas wiążą z życiem! To jakby statek parowy oddalający się od nabrzeża, wstążki się naprężają, pękają, opadają. Wyruszanie w ostatnią podróż. (...)
(...) kiedy rodzisz dziecko z własnego ciała, dzielisz się z nim życiem, dajesz mu życie. Przede wszystkim pierwszemu dziecku, pierworodnemu. Twoje życie nie należy odtąd w całości do ciebie, jest jakby wspólne z dzieckiem. Dlatego my właściwie nie umieramy całkowicie, po prostu przekazujemy nasze życie, ono przez chwilę było w nas, a teraz podaliśmy je dalej. Ja jestem tylko skorupą, co sam widzisz, którą opuściła moja córka. Nie ma znaczenia, co stanie się ze mną. Nie ma znaczenia, co dzieje się ze starymi ludźmi. (...) Jest rzeczą przerażającą być na granicy odejścia. Nawet jeśli się jej dotyka tylko czubkami palców. Nikt nie chce odchodzić.
/J.M. Coetzee, "Wiek żelaza"/
Mama... |
Teraz mnie potrzebuje. Walczę z tym w sobie. Lata chłodu i milczenia zrobiły swoje, od nowa muszę się uczyć miłości do niej. Trudnej, o wiele trudniejszej niż ta, którą miała kiedyś - bezwarunkową miłość dziecka zapatrzonego w rodzica, pierwszy autorytet. Kiedy w późniejszym wieku kończy się czas idealizowania i zachwyt dziecka gaśnie, a jego miejsce zastępuje żal, czasem nie ma powrotu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz