Już wiem, co jest. Dlaczego ostatnio opadłam z sił, jestem zniechęcona, zmęczona, wrzucam jakieś głupoty, silę się na pseudointelektualizm, szukam dziury w całym. Kilka dni temu okazało się, że we Wrocławiu jest możliwy antydyskryminacyjny program edukacyjny. I że można go zrobić z rozmachem, z taktem, nie upierając się przy swoim, nie forsując treści, których na siłę nie można w szkole wprowadzić, natomiast zachęcając uczniów do swojej aktywności i promując działania oddolne. Do tego - przy współpracy UM, nie obrażając się o ilość pieniędzy i nie traktując każdego wycofania się jako dowodu ksenofobii i braku lojalności. I jeszcze - traktując uczniów podmiotowo.
Szczerze? Nie sądzę, żeby ten program był szczególnie fascynujący. Dużo w nim zależy od tych, którzy będą prowadzić zajęcia i pod okiem których uczniowie będą przygotowywać swoje projekty. Ale... UDAŁ SIĘ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz