Dostałam kiedyś tomik wierszy Jesienina od mojej koleżanki Anki S., która była zdecydowaną rusofilką i nienawidziła Ameryki. Anki zapędów nikt chyba w liceum nie rozumiał i traktował jej zainteresowania jako sympatyczne dziwactwa, a ona po prostu była od nas wszystkich bardziej inteligentna i oczytana. Dostałam też od niej książkę "Mózg Lenina", rodzaj fantastyki naukowej, z dedykacją od "czekistki" Anki. Ciekawe, jakie ma teraz poglądy, Anka zamyślona, roześmiana, Anka o włosach kręconych, o głosie ciepłym. Jesienin jest od niej :)
Sergiusz Jesienin, ***
Usiądź przy
mnie blisko, miła,
Spójrz mi w
oczy aż do głębi,
By w twych
oczach się odbiła
Zamieć co
się we mnie kłębi.
Ten złocisty
wdzięk jesieni,
Twoich
włosów przędza lniana
Przyszły
nagle jak zbawienie
Dla nicponia
i Cygana.
Zostawiłem
moje strony,
Gdzie śpią
lasy, kwitną krzaki...
Miejską
sławą usidlony
Chciałem
pędzić dni hulaki.
Chciałem w
sercu swym zagłuszyć
Szmery sadu,
wiatr nad stepem,
Gdzie przy
wtórze bzykań muszych
Wyrastałem
na poetę.
A tam teraz
także jesień,
Klony
zaglądają w okna,
Sęki łap
nurzają w strzesze -
Chcą
znajomych starych spotkać.
Nie ma ich
już między swemi,
Tylko
miesiąc przy jaworach
Znaczy piędź
cmentarnej ziemi,
Gdzie i nam
niedługo pora.
Gdzie i nam
po snach i trwogach
Przyjdzie
spocząć u pni krzywych.
Każda ryta
wichrem droga
Tylko radość
leje w żywych.
Usiądź przy
mnie blisko, miła,
Spójrz mi w
oczy aż do głebi,
By w twych
oczach się odbiła
Zamieć co
się we mnie kłębi.
1923